14. AFF Pięć Smaków: Dzień piąty

Niemal cała sekcja o podróżach do Azji za mną. Dzień rozpocząłem indyjskim Hotelem Wyzwolenie (2016, reż. Shubhashish Bhutiani), w którym reżyser zderza relacje ojca w podeszłym wieku – który uznał, że „pora umierać” – z jego zapracowanym synem. Obaj pojadą do tytułowego hotelu położonego w świętym mieście Waranasi, gdzie bramy śmierci i życia są nieustannie otwarte. Prócz głównego tematu filmu pojawiają się w nim inne ciekawe wątki, np. kwestia niezależności kobiet w mocno patriarchalnym społeczeństwie na przykładzie nastoletniej córki i wnuczki głównych bohaterów. I choć poruszane tematy wydają się trudne, Bhutiani w dość ciepły sposób, nie rzadko z humorem, mówi o oswajaniu się z cyklem życia i śmierci.

Hotel_Salvation.jpg_standa
Hotel Wyzwolenie (2016, reż. Shubhashish Bhutiani)

Po obiedzie (na szczęście!) wykonałem skok do sekcji Kino za smakiem, by obejrzeć pierwszy z dwóch odcinków serialu przygotowanego dla HBO Asia, czyli Kulinarne historie: Posiłek na planie (2019, reż. Pen-ek Ratanaruang). Opowiada on o amerykańskim aktorze, który nie jest w stanie przyzwyczaić się do funkcjonowania w inne rzeczywistości. Przeszkadza mu absolutnie wszystko, z dobijającym upałem i dziwacznym jedzeniem na czele. Wszystko to dzieje się na planie jednego z odcinków Folkloru (2018) – powstałej wcześniej antologii horrorów. Bez wątpienia jest to najlepszy fałszywy making of, jaki było dane mi obejrzeć. Ratanaruang w zabawny sposób pokazuje, jak za pomocą jedzenia można pokonywać bariery: kulinarne, kulturowe, międzyludzkie. To bardzo przyjemna i świetnie zrobiona rozrywka, która pozostawi widza w znakomitym nastroju, niemal takim samym, jak po zjedzeniu zupy ze skórek bambusa.

Posiłek na planie.jpg_standa
Kulinarne historie: Posiłek na planie (2019, reż. Pen-ek Ratanaruang)

Wciąż podróżując po Azji wybrałem się tym razem na koreańską wyspę Czedżu, wszystko za sprawą Wyspy syren (2017, reż. O Muel). Fabuła koncentruje się na haenyeo, czyli poławiaczkach pereł, które wykonują ten zawód od pokoleń. W ich świat wkroczy młoda kobieta, przyjezdna, a jej zadaniem jest nauczyć kobiety pływania synchronicznego. To karkołomne wyzwanie staje się pretekstem, zarówno dla tubylców jak i przyjezdnych, by spróbować rozliczyć się z przeszłością i dać sobie szansę na wejrzenie w przyszłość. Jeśli utkwił Wam w pamięci wcześniejszy obraz reżysera Jiseul (2012), który również portretował wyspę Czedżu, to tym razem reżyser odszedł od tamtej surowej konwencji na rzecz mieszanki bezpretensjonalnego humoru i trudnych życiowych wyborów. A na koniec, dla tych którzy już oglądali, szybki rap pod dowolny bit: „Zjadłem uchowca i rapuję jak łowca!”. Specjalne podziękowania dla pani Moniki Mazur za polski tekst do tego filmu.

Mermaid_Unlimited_O_Muel_Korea_Poludniowa_2017_02.jpg_standa
Wyspa syren (2017, reż. O Muel)

Sekcja VR przyniosła dziś Owoce deszczu (2020, reż. Song Youngyoon, Lee Sngmoo), czyli niezwykle poetycką opowieść o losach inżyniera z Birmy, który w poszukiwaniu lepszego życia podejmuje pracę w Korei Południowej. W narracji z offu opisuje swoje trudne doświadczenie życia na obczyźnie. Wizualizacja jego słów jest niezwykle delikatna, tworzona z miliona małych punktów układa się w obrazy miejsc i ludzi, w konkretne sytuacje – czasem budujące, przeważnie naznaczone smutkiem. Subtelna i spokojna narracja, mimo trudnego tematu, pozwala dobrze czuć się w tej historii. Zaś brak angielskich napisów (narrator posługuje się językiem angielskim) nie przywiązuje wzroku odbiorcy do konkretnego miejsca, pozwala mu płynąć razem z tym przykrym, ale jednocześnie wyzwalającym doświadczeniem.

rain_fruits_3_1080p.png_standa
Owoce deszczu (2020, reż. Song Youngyoon, Lee Sngmoo)

Na zamknięcie dnia wybrałem jeden z moich najbardziej oczekiwanych filmów, którym była Wioska Ohong (2019, reż. Lim Lung-yin). W warstwie fabularnej film przedstawia historię Shenga – chłopaka, który siedem lat spędził w Tajpej, ale mimo tego nie udało mi się tam wiele osiągnąć. Chce jednak zachować pozory przed rodziną i starymi znajomymi, co będzie wyjątkowe skomplikowane. Z pewnością najpiękniejszy film pod względem wizualnym podczas całej 14. edycji Pięciu Smaków. Nakręcenie go w takiej formie, i w tej konkretnej przestrzeni przywodzi na myśl niektóre filmy z lat 80. i 90. cenionych tajwańskich twórców. Jednak nie to w jaki sposób dzieło Lima się prezentuje jest w nim najważniejsze. Młody reżyser porusza w Wiosce Ohong temat powrotu do domu, pewnej próby ponownego połączenia się z tradycją. Dogłębnie przemyślany, kręcony przez sześć lat debiut, podnosi również wątek ekologiczny, przedstawia jak na naszych oczach nikną stare wierzenia i rytuały, a wszystko to zostaje zaklęte w dyskretnym uroku miejsca i, zadawało by się, minionego czasu. Jestem bezwzględnie oczarowany. Wioska Ohong niespodziewanie stała się dla mnie największym odkryciem festiwalu i przy okazji udowodniła, że filmy z sekcji Podróż do Azji prezentują najwyższy poziom.

Wioska Ohong
Wioska Ohong (2019, reż. Lim Lung-yin)

Jutro postawię na różnorodność, choć obejrzę aż dwie pozycje, po których będę niemożliwie głodny! Sprawdzajcie Pełna Sala w poszukiwaniu aktualnych ocen, być może wybierzecie jakiś kolektywnie polecany przez nas film. Życzę Wam głębokich wrażeń.

Sławomir Wasiński

3 uwagi do wpisu “14. AFF Pięć Smaków: Dzień piąty

Dodaj komentarz