14. AFF Pięć Smaków: Dzień szósty

Na początku tygodnia było dość różnorodnie, jednak dwie pozycje otwierające poniedziałek zostały wybrane z sekcji Kino ze smakiem, a pierwszą z nich był To nie przepis mojej matki (2020, reż. Remi M Sali). Ten singapurski film, mający na Pięciu Smakach swoją międzynarodową premierę, opowiada historie dwóch rodzin różnego pochodzenia, które w tyglu kulturowym jakim jest Singapur zostały połączone przez los. W filmie Saliego pobrzmiewają echa twórczości Yasmin Ahmad, i choć to twórcy pochodzący z różnych krajów, oba państwa tętnią multikulturowym życiem, co dało im okazję do portretowania podobnych ludzi, zjawisk i problemów społecznych. Jest w filmie Saliego pewna cudowna scena, która znakomicie opisuje również cały film. Oto Sarah wybiera się z matką do spa, ponieważ ta ostatnia chce porozmawiać z córką o jej ewentualnym przyszłym mężu (którego rodzice prowadzą stoisko z pieczoną wieprzowiną). Pokazuje ona, jak można lekko mówić o poważnych sprawach, co film stara się robić od pierwszych minut aż do samego końca. Z dobrym skutkiem.

04_Best_friend_Tini_refuses_to_be_the_th.png_standa
To nie przepis mojej matki (2020, reż. Remi M Sali)

Słodko-gorzki (2016, reż. Shōgo Kusano) jest z kolei tworem niezwykle dziwnym. Rzecz opowiada o młodej kobiecie imieniem Maki, która ma kłopoty w pracy i życiu osobistym. Traf chce, że spotyka na swojej drodze przystojnego kucharza-geja przyrządzającego tylko dania wegetariańskie – wywołujące u Maki mdłości. Postacie są w tym filmie zarysowane wątłą kreską, zaś złożona z klisz fabuła jest mocno pretekstowa. Jak gdyby film miał służyć tylko i wyłącznie wyeksponowaniu wątku kulinarnego i przecudnie wyglądających (i zapewne smakujących) potraw. Nic nie jest w tym filmie odpowiednio wyraźne, by przykuło uwagę odbiorcy. Negatywne zaskoczenie.

Słodko-gorzki
Słodko-gorzki (2016, reż. Shōgo Kusano)

Czas przenieść się do sekcji odrobinę poważniejszej, czyli Hongkong dziś i to za sprawą wyczekiwanego przeze mnie Wspomnienia, które dławią, trunki, które je naprawią (2020, reż. Kate Reilly, Leung Ming-kai). Tytuł tego reżyserskiego duetu cierpi na to samo, na co większość filmów nowelowych – ich poziom jest wyraźnie nierówny. W efekcie dwie z nich przypadły mi do gustu, dwie pozostałe zdecydowanie mniej. Sądzę jednak, że tą, dla której warto obejrzeć całość jest nowela zatytułowana Yuen yeung, opowiadająca o przyjaźni amerykańskiej nauczycielki przyjeżdżającej do Hongkongu uczyć języka z miejscowym nauczycielem. Wspólnie odkrywają nie tylko lokalne przysmaki, ale uczą się, jak funkcjonuje to wyjątkowe miejsce. Ciekawy pomysł, który być może „sprzedaje” cały film.

Memories_to_Choke_On_Drinks_to_Wash_Them_Down_02.jpg_standa
Wspomnienia, które dławią, trunki, które je naprawią (2020, reż. Kate Reilly, Leung Ming-kai)

W sekcji Azjatycki VR przyszedł czas na Przebudowy (2020, reż. Jonathan Hagard), czyli zapewne najładniejszą wizualnie i najbardziej kolorową propozycję w ramach festiwalu. Koncept jest bardzo prosty – stojąc na jednej z ulic Dżakarty, obserwujemy zmiany jakie zaszły na tej małej przestrzeni w ciągu kilkudziesięciu lat. Otaczają nas budynki i dźwięki, które z czasem nikną, by na ich miejscu pojawiły się nowe. Wszystko to dzieje się bardzo płynnie, a my jako obserwatorzy stoimy tylko i wyłącznie w jednym miejscu. Doświadczenie jest pozbawione słów, zatem napisy nie odciągają uwagi, co pozwala skoncentrować się na wybranych elementach otoczenia lub ludziach, których życie też ulega stałym zmianom. Świetna i mocno dopracowana produkcja, którą zdecydowanie warto poznać.

Replacements_05.jpg_standa
Przebudowy (2020, reż. Jonathan Hagard)

Zamknąłem dzień Mikrosiedliskiem (2017, reż. Jeon Go-woon) należącym do sekcji Parasites. To jedna z moich zaległości, której nie dane mi było zobaczyć w czasie jej premiery. Historia koncentruje się wokół Miso, młodej kobiety, która ze względu na stale podnoszący się czynsz mieszkania zostaje postawiona przed wyborem: papierosy i whisky, bez których nie może się obejść albo dach nad głową. Niedługo później przemierza Seul w poszukiwaniu miejsca na tymczasowy nocleg odwiedzając przy tym swoich starych znajomych. Film Jeon ma znakomity rytm, jest opowiadany powoli i z rozmysłem, z pewnego rodzaju precyzją. Nie ma tu też spodziewanego, głośnego dramatu – to co wywołuje największy strach i smutek jest przyjmowane po cichu. Mikrosiedlisko to mała perła czekająca spokojnie na odkrycie przez wszystkich tych, którzy jak ja nie mogli jej obejrzeć wcześniej. Bardzo polecam.

Mikrosiedlisko
Mikrosiedlisko (2017, reż. Jeon Go-woon)

Jutro większą uwagę skupię na sekcji Hongkong dziś, Wy tymczasem pamiętajcie o tabeli wyników na Pełna Sala. Znajdziecie tam sporo ocen większości tytułów. Życzę przyjemnych seansów!

Sławomir Wasiński

Jedna uwaga do wpisu “14. AFF Pięć Smaków: Dzień szósty

Dodaj komentarz