15. AFF Pięć Smaków: Dzień dziewiąty

Zgodnie z zapowiedzią kontynuuję relację już z wersji online. Jedną z sekcji najmniej przeze mnie zgłębioną podczas stacjonarnej części festiwalu była Sekcja olimpijska, dlatego teraz postaram się nadrobić wszelkie możliwe zaległości związane z nią i nie tylko z nią. Na pierwszy ogień postanowiłem odświeżyć sobie Króla fauli (2000), czyli drugi film Kim Jee-woona i pierwszy, w którym początkujący wówczas Song Kang-ho otrzymał znaczącą, bo pierwszoplanową rolę. Song wciela się tu w Dae-ho, pasjonata wrestlingu i nieudacznika dającego pomiatać sobą w pracy. Jednak gdy los się odmienia i mężczyzna nieoczekiwanie otrzymuje szansę wejścia na ring, podejmuje wyzwanie w nadziei na zmianę swojej sytuacji. Film Kima, który od początku swojej kariery lubił chwytać się za bary z najróżniejszymi gatunkami filmowymi, choć jest komedią, to wybrzmiewa w nim sporo słodko-gorzkich tonów. Wiele z tego, co dzieje się na ekranie, ma tylko do pewnego stopnia uatrakcyjnić podróż widza w świat, który potrafi być bezwzględny i bez wahania spróbuje wyzuć niewinne jednostki ze wszelkich marzeń i aspiracji. To samo próbuje uczynić z Dae-ho, lecz jeśli świat nie gra fair, może warto czasem wziąć z niego przykład?

1 - Król fauli
Król fauli (2000, reż. Kim Jee-woon)

Pozostając wciąż w tej samej sekcji, tym razem zdecydowałem się na seans filmu Jesteśmy Molukańczykami (2014, reż. Angga Dwimas Sasongko). Wydarzenia oparte na faktach portretują czas, w którym na Molukach, łańcuchu wysp położonych we wschodniej części Indonezji, wybuchają krwawe starcia pomiędzy chrześcijanami i muzułmanami. By zadbać o bezpieczeństwo dzieci z jednej z lokalnych wiosek, taksówkarz Sani próbuje odciągnąć ich uwagę od zamieszek, organizując im treningi piłki nożnej. Sasongko w prosty i zarazem dość skuteczny sposób portretuje zmagania zarówno trenera Saniego, jak i poszczególnych graczy. Każdy z nich musi zmagać się z biedą, uprzedzeniami i osobistymi problemami. I choć Jesteśmy Molukańczykami operuje schematami, to robi to w solidny sposób – jak przystało na film sportowy, zawarto tu spory ładunek emocji, rosnący tym bardziej, im bliżej jesteśmy finałowego gwizdka sędziego.

2 - Jesteśmy Molukańczykami
Jesteśmy Molukańczykami (2014, reż. Angga Dwimas Sasongko)

Warto było na chwilę odpocząć od sportowych zmagań i w ramach pokazów specjalnych obejrzeć film Kazuyi Shiraishiego Ostatnia krew wilków (2021). Historia przedstawia dwa konkurujące gangi, które za sprawą działań policji były w stanie utrzymać pokój przez długi czas. I choć yakuza nigdy nie była znana z łagodności, praca jednego z policjantów przyniosła wymierny efekt. Ten stan rzeczy ma się jednak zmienić, ponieważ z więzienia wychodzi prawa ręka szefa jednego z gangów. Typ niezwykle temperamentny i mściwy – to połączenie sprawi, że zawieszenie broni może się szybko zakończyć. To, co w filmie Shiraishiego może się podobać, to pewna równość w podejściu do bohaterów. Reżyser nikogo nie wywyższa, nikomu nie daje immunitetu ani taryfy ulgowej, nie przywiązuje się też do swoich postaci – po równo gani postawy członków yakuzy, nieudolnych i sprzedajnych policjantów, niekompetentnych dziennikarzy. Obraz społeczeństwa nie jest tu w żaden sposób zapośredniczony, między nieporadnością i chaosem widać tylko gdzieniegdzie niewinne ofiary systemu, przegranych w nierównej walce. Wszystko to w połączeniu z dobrym tempem historii dało interesującą opowieść o początkach zmierzchu yakuzy w jej ówczesnym kształcie.

3 - Ostatnia krew wilków
Ostatnia krew wilków (2021, reż. Kazuya Shiraishi)

W kolejnych dniach będę wciąż odwiedzał Sekcję olimpijską oraz dobierał do niej pojedyncze tytuły z innych sekcji. Na sam koniec zajrzę również do Birmy, by zapoznać się z krótkimi metrażami.

Sławomir Wasiński

Korekta tekstu: Maciej Kiełbas

Dodaj komentarz