Zgodnie z planem udało mi się powrócić do sekcji konkursowej, by obejrzeć Yuni (2021), autorki, którą cenię, czyli Kamili Andini. Ci z Was, którzy bywają na Nowych Horyzontach, mogą kojarzyć ją sprzed kilku lat za sprawą Widzialnego i niewidzialnego (2017) oraz z pokazywanej w tym roku Nany (2022). Jej nieco wcześniejsza Yuni portretuje życie tytułowej szesnastolatki będącej wzorową uczennicą. Indonezyjskie realia nie pozwalają jej dokonywać samodzielnych wyborów – każdy z rodziny dziewczyny ma już pomysł na jej przyszłość. Stojąca u progu dorosłości Yuni zostanie zmuszona, by zawalczyć o samą siebie. Yuni jest, jak do tej pory, najbardziej klasycznym filmem Andini. Zamiast złożonej formy, pogłębionej symboliki czy zabaw z czasem i pamięcią otrzymujemy solidną narrację będącą jednocześnie istotnym głosem o stanie świata, w którym przyszło żyć milionom młodych dziewczyn, takich samych jak Yuni. Głosy na temat tradycji (również tych religijnych) stojących w sprzeczności z wolnością młodych pokoleń są coraz głośniejsze, a świadomość buntu? Z czasem dociera wszędzie.
![1. Yuni](https://wchlonietyprzezorient.wordpress.com/wp-content/uploads/2022/12/1.-yuni.jpg)
Temat buntu i dojrzewania kontynuowałem w ostatnim już filmie z sekcji Hongkong. Kino czasu przemian, czyli Moje słońce (2022, reż. Judy Chu). Z czasem młodą buntowniczką stanie się Yan Yan, którą wychowywali niewidomi rodzice. Teraz, kilkanaście lat później, to ona pomaga im w codziennych sprawach. Nadopiekuńczość matki i chęć podążania za własnymi marzeniami skłonią młodą dziewczynę do głębokiego namysłu nad swoją przyszłością. W swoim pełnometrażowym debiucie Judy Chu opowiada historię, którą sama przeżyła, rozwijając wcześniejszy film krótkometrażowy. Trudno o bardziej autentyczne oddanie nastrojów i emocji. Zachowanie portretu rodziców i samej siebie w zgodzie z rzeczywistością z pewnością nie zawsze było łatwe i wygodne, chociażby ze względu na nie najłatwiejsze relacje filmowej bohaterki z matką. W rezultacie wyszedł ciekawy portret rodziny, momentami naznaczony nazbyt emocjonalnymi sekwencjami. To pewnego rodzaju udramatyzowanie odbierało mi nieco przyjemności z seansu Mojego słońca, choć wciąż myślę, że jest to udana próba opowiedzenia osobistej historii zawierającej przy tym istotne tematy i wątki – chociażby ten o protestach związanych z niesprawiedliwym traktowaniem w pracy niewidomych masażystów.
![2. Moje słońce](https://wchlonietyprzezorient.wordpress.com/wp-content/uploads/2022/12/2.-moje-slonce.jpg)
Ostatnimi dniami filmy układają mi się tematycznie zupełnie bez intencji. Jako że zostały mi dosłownie cztery ostatnie produkcje do obejrzenia, jutro będę balansował między dwoma sekcjami: Japan Feel-Good oraz Nowe Kino Azji. Śledźcie relacje i dzielcie się swoimi wrażeniami!
Sławomir Wasiński
Korekta tekstu: Maciej Kiełbas
Jedna uwaga do wpisu “16. AFF Pięć Smaków: Dzień dwunasty”