14. American Film Festival: Dzień piąty

Sobota rozpoczęła się znakomicie, bo oto w ramach Pokazów Specjalnych udało mi się obejrzeć pierwszy raz w kinie tak fantastyczny film jak Czarnoksiężnik z Oz (1939, reż. Victor Fleming)! Podróż Dorotki i jej psa Toto do krainy Oz jest jednym z moich ulubionych musicali tamtego okresu. Wraz z nowo poznanymi przyjaciółmi: Strachem na Wróble, Blaszanym Drwalem oraz Tchórzliwym Lwem, Dorotka będzie musiała dotrzeć do Szmaragdowego Grodu, gdzie być może marzenie każdego z nich zostanie spełnione. Ultrakolorowa, momentami wręcz psychodeliczna scenografia od dekad zachwyca swym pięknem, a na dużym ekranie robi ogromne wrażenie. I chociaż film dobija powoli do swojej dziewięćdziesiątej rocznicy powstania, publiczność dziś bawiła się świetnie, a wśród niej również, a może przede wszystkim, osoby, które oglądały dzieło Fleminga pierwszy raz. Znakomite doświadczenie!

1. Czarnoksiężnik z Oz
Czarnoksiężnik z Oz (1939, reż. Victor Fleming)

Czasem uda się podczas wyborów seansów popaść w skrajności. Tak było właśnie dziś, a to za sprawą ostatniego tytułu z sekcji Midnight Indies, czyli Crookedfinger (2023, reż. Jason Cortlund, Julia Halperin). Być może ktoś z Was jest na AFF-ie od początku istnienia festiwalu. Jeśli tak, to zapewne pamiętacie 3. edycję festiwalu i wielki entuzjazm wywołany wtedy przez Tam, gdzie rosną grzyby (2012). Również ja doceniłem wtedy film tego duetu, stąd decyzja, by wybrać się na ich najnowsze dzieło. Rzecz opowiada o rozstrojonej psychicznie Marie – kobieta dowiedziała się o nagłej śmierci rodziców i na jej głowie pozostały do załatwienia wszystkie sprawy związane z ich pochówkiem i sprzedażą bardzo zadłużonego domu. Rzeczy zaczną komplikować się jeszcze bardziej, gdy zjawi się Nico, brat, z którym Marie od dawna nie utrzymywała kontaktu. Pomysł na Crookedfinger jest dość jasny, niestety mija niewiele czasu ekranowego, by można było uznać, że wszystko to rozmywa się i zmierza w stronę nieokreślonego celu. Niewielka galeria dziwacznych postaci zapełnia dom, który być może wcale nie był od początku pusty. Zasygnalizowanie wielu dziwnych wątków i brak powrotu do większości z nich to nie oznaka tajemniczości czy filmowego oniryzmu, a nieumiejętne tworzenie narracji (nawet, a może przede wszystkim, tej niekonwencjonalnej). Na koniec przytoczę zabawny i trafny komentarz mówiący o tym, że film jest tak przerysowany, jak brwi głównej bohaterki.

2. Crookedfinger
Crookedfinger (2023, reż. Jason Cortlund, Julia Halperin)

W trzecim bloku godzinowym mój wybór padł na ostatni już seans z sekcji Spectrum zatytułowany Polne drogi mają smak soli (2023, reż. Raven Jackson). Czy jest to dzieło głęboko poetyckie i najbardziej nieamerykańskie w zestawieniu 14. edycji American Film Festival? Tak i nie. Tak, ponieważ faktycznie nie zwykliśmy oglądać wielu poetyckich obrazów podczas tego festiwalu. Nie, ponieważ jest to dla mnie „niska” poetyka. Opowieść o losach kilku bohaterek z Missisipi na przestrzeni kilku dekad jest opowiadania przez Jackson achronologicznie. To, co świadczy o poetyckim charakterze filmu, wybrzmiewa w symbolach i metaforach, a te nie są ani zróżnicowane, ani nie przedstawia się ich w innych wariantach lub za pomocą odmiennych zabiegów. Debiut ten nie jest jednak filmem złym, to z pewnością właściwy kierunek, który z czasem być może przyniesie reżyserce uznanie. Póki co jednak Polne drogi… mogą stanowić udaną wprawkę do dzieła, które w przyszłości nazwiemy mianem poetyckiego przez wielkie „P”.

61005 Jaclyn Martinez
Polne drogi mają smak soli (2023, reż. Raven Jackson)

Czas powrócić na moment do sekcji Festival Favorites i tym samym obejrzeć Pod kopułą (2022, reż. Mel Eslyn), w którym Mark Duplass gra byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jego niekompetencja i nieprzemyślane decyzje doprowadziły do zagłady, cało wyszli z niej jedynie on i jego dawny przyjaciel. I choć tytułowa kopuła, która uratowała im życie, zapewnia bezpieczeństwo, może się to zmienić w ułamku sekundy – wystarczy nieprzewidziana ingerencja z zewnątrz albo deszcz… meteorytów? Czas wypełniają im nie tylko drobne naprawy, ale czytanie, dyskusje i gry wideo. Ekranowy duet Duplass–Brown robi w niesprzyjających przecież okolicznościach niezłe przedstawienie. Sporą siłą debiutu Eslyn jest jego humor, słowny i sytuacyjny. I choć panowie nie zawsze potrafią znaleźć wspólny język, będą zmuszeni ponownie stać się zespołem, jeśli mają mieć choć promyk nadziei na wyjście z tej katastrofy z życiem.

4. Pod kopułą
Pod kopułą (2022, reż. Mel Eslyn)

Filmem zamykającym dzień było Obce ciało (2023, reż. Sophie Compton, Reuben Hamlyn; Special Docs). Taylor przytrafiło się coś strasznego: ktoś ukradł jej wizerunek, tak by za pomocą techniki deepfake umieścić jej twarz na ciałach kobiet w filmikach pornograficznych. Obce ciało pokazuje walkę Taylor, młodej, studiującej dziewczyny z ambicjami, o godność, dobre imię i skazanie sprawcy tego nowego, ale nikczemnego przestępstwa. Walkę i w konsekwencji jej prywatne śledztwo (organy władzy mają związane ręce przez brak odpowiednich przepisów), które doprowadzi ją dalej, niż mogła przypuszczać. Jest to wyjątkowo przerażający dokument, pokazujący, jak jednostka w zderzeniu z coraz szybciej rozwijającą się i zaawansowaną technologią ma nikłe szanse, gdy ktoś ukradnie jej wizerunek. Dokument angażuje nie tylko od strony fabularnej, ale również technicznej – pojawiają się w nim także animowane sekwencje. Wielce istotny temat, który warto poznać. Warto też wybrać się na ten film! Na sam koniec pozwolę sobie wkleić tu notkę pochodzą z opisu filmu ze strony festiwalu: „Specjalny pokaz przedpremierowy filmu, który zostanie zaprezentowany polskiej publiczności w czasie 21. edycji festiwalu Millennium Docs Against Gravity – MDAG odbędzie się w Warszawie, Wrocławiu, Gdyni, Poznaniu, Katowicach, Łodzi, Bydgoszczy i Lublinie od 10 do 19 maja 2024 roku, a jego część online potrwa od 21 maja do 3 czerwca 2024 roku na mdag.pl”. Nie przegapcie tego filmu podczas przyszłorocznego Millennium Docs Against Gravity!

5. Obce ciało
Obce ciało (2023, reż. Sophie Compton, Reuben Hamlyn)

Jutro ostatni dzień festiwalu, a w jego ramach m.in. dwa pokazy z sekcji Highlights!

PS Ostatnia relacja ukaże się zapewne później, bo będę ją już pisał po powrocie z Wrocławia. Niemniej przeczytacie ją na pewno przez rozpoczęciem Pięciu Smaków!

Sławomir Wasiński

Korekta tekstu: Maciej Kiełbas

2 uwagi do wpisu “14. American Film Festival: Dzień piąty

Dodaj komentarz