16. AFF Pięć Smaków: Dzień trzeci

Rozpocząłem dzień moim pierwszym filmem z konkursowej sekcji Nowe Kino Azji, czyli Wyciszeniem (2021) znanego nam z Pięciu Smaków reżysera, jakim jest Chienn Hsiang. Rzecz opowiada o rodzinie Yan, dojrzałym małżeństwie, które nie radzi sobie z rutyną i próbą czasu. Pani Yan próbuje odkryć swoją duchową naturę, pan Yan zaś znajdzie ukojenie w alkoholu. Ich relacja ulega przewartościowaniu, gdy pani Yan odbiera telefon przypominający jej o dawnym romansie męża. Bywalcy Pięciu Smaków mogą kojarzyć Chienna za sprawą znakomitych Drzwi (2014), które zwyciężyły ósmą odsłonę warszawskiego festiwalu. W Wyciszeniu (film ma również świetny tytuł anglojęzyczny Increasing Echo, odnoszący się zapewne po części do zabiegu formalnego – bardzo zresztą istotnego – polegającego na łączeniu poszczególnych scen dźwiękiem gongu lub dzwonka) reżyser kolejny raz portretuje kobietę o twarzy Chen Shiang-chyi, obecnie jednak film niesie ze sobą większy bagaż emocjonalny, do tego stopnia, że pod powierzchnią aż wrze od niekontrolowanych uczuć. Z kolei Chienn udowadnia, że „wciąż to ma”.

1. Wyciszenie
Wyciszenie (2021, reż. Chienn Hsiang)

Podobnie zresztą jak Royston Tan, którego numeryczna przygoda tym razem zatrzymała się na 24 (2021, Asian Cinerama), czyli liczbie scen, które pojawiają się w tej produkcji. Tym razem Tan odchodzi od poetyckiej obserwacji rzeczywistości na rzecz duchowej kontemplacji obrazu, którego głównym bohaterem jest James Choong, dźwiękowiec, z którym Tan współpracował przy wielu wcześniejszych projektach. Statyczne kadry prowadzą nas czasem ku zastanowieniu się nad materialnością świata i rzeczy, skłaniają do namysłu nad tym, co widzialne i niewidzialne. Choong bez wątpienia ma moc znikania – w jednej ze scen, w której trzech kumpli pije i rozmawia o tym, jak wszystko ma dziś swoją cenę, zauważyłem dźwiękowca (będącego przecież w kadrze) dopiero mocno po połowie sceny. Za sprawą 24 Tan przesuwa się w nowe dla siebie, ale jednocześnie intrygujące dla widza terytoria.

2. 24
24 (2021, reż. Royston Tan)

Wreszcie nadszedł ten czas! Jasny dzień lata (1991) Edwarda Yanga na dużym ekranie w odrestaurowanej wersji. To monumentalne arcydzieło opowiada o losach tych Chińczyków, którzy po przegranej wojnie wyemigrowali na Tajwan i zostali zmuszeni do próby odnalezienia się w nowej rzeczywistości. Akcja zostaje osadzona na początku lat 60. i skupia się w głównej mierze na młodych bohaterach przynależących do rywalizujących ze sobą gangów. Yang z wielkim kunsztem i pietyzmem rekonstruuje klimat i wizualny styl charakterystyczny dla Tajpej początku lat 60., jednocześnie malując skomplikowany obraz trudnego momentu w historii Formozy. Bez wątpienia to jeden z najważniejszych filmów tego reżysera, jak i całej tajwańskiej kinematografii.

3. Jasny dzień lata
Jasny dzień lata (1991, reż. Edward Yang)

Z kolei Irul: Nawiedzony hotel (2021, reż. M.S. Prem Nath) okazał się niezłym wyborem, by ostudzić emocje po tak skumulowanym ładunku, jaki dostarcza Jasny dzień lata. Ten należący do sekcji Kino Grozy malezyjski horror nakręcony jako found footage portretuje grupę filmowców, która wybiera się do tytułowego hotelu Crag, by odkryć, co się w nim kryje, i być może zapolować na duchy. Istnieje jednak pewna szansa, że rolę łowców mogą przejąć mroczne siły czające się w ciemnych miejscach tej opuszczonej posiadłości. Mimo tego, że pretekstowość scenariusza może wprawiać w długie chwile zadumy, film ogląda się wyjątkowo bezboleśnie. Nie ma tu niestety niczego nowego ani odkrywczego, znany schemat zostaje sprawnie (do pewnego stopnia) powielony. Pewne jest natomiast to, że ekipa bawiła się podczas zdjęć wyśmienicie – o wiele lepiej niż widzowie.

4. Irul nawiedzony hotel
Irul: Nawiedzony hotel (2021, reż. M.S. Prem Nath)

Jutrzejszy dzień będzie niezwykle intensywny – z sześciu filmów, które obejrzę, aż trzy będą filmami Edwarda Yanga. Bez wątpienia będzie pięknie! Zerkajcie na Pełną Salę, gdzie cały czas pojawiają się oceny filmów poszczególnych krytyków. Zapraszam również na fanpage Pełnej Sali (19.11) między 14.00 a 15.00 – właśnie wtedy ma się tam ukazać kolejna „bitwa krytyków”, w której będę miał okazji bronić Konfucjańskiej konsternacji, Igor Kierkosz zaś wyjaśni, co w filmie Yanga nie działa. Zachęcam do śledzenia.

Sławomir Wasiński

Korekta tekstu: Maciej Kiełbas

2 uwagi do wpisu “16. AFF Pięć Smaków: Dzień trzeci

Dodaj komentarz