Jako że podczas festiwalu Pięciu Smaków często chce się wykrzykiwać życzenia typu „chwilo trwaj!”, będę sobie dawkował przyjemność i przez ostatnie kilka dni oglądał i opisywał tylko dwa tytuły dziennie. Dziś w całości pozostaję w sekcji Kobiece oblicza Hongkongu, a jako pierwszy tytuł wybrałem Światło nie zgaśnie nigdy (2022, reż. Anastasia Tsang). Po śmierci Billa żona Heung i dorosła córka Prism zostają same. Ta ostatnia nie wydaje się być poruszona odejściem ojca, matka za to odkrywa, że choć warsztat, w którym Bill wytwarzał neony tradycyjną metodą, miał być nieczynny od dekady, wciąż działał, klienci pytali o postęp ich zamówień, a części neonów były jeszcze ciepłe. Heung nie może zapomnieć szczęśliwego życia, jakie wiodła z mężem, dlatego stale przywołuje w pamięci krótkie, zwyczajne, ale cenne momenty z nim spędzane. Gdy przez przypadek odkrywa, że Bill miał ucznia, wspólnie spróbują, by upamiętnić męża i mistrza, odnowić ostatni neon – projekt bliski sercu Billa. Hongkong jest tak wyjątkowym miejscem, zarówno na historycznych mapach, jak i w sercach wielu ludzi, że ilekroć ogląda się dzieła z nim związane, niezależnie, czy są to dokumenty, czy fabuły, ma się wrażenie, że jednym z bohaterów zawsze pozostaje samo miasto. Nie inaczej jest w debiucie Anastasii Tsang. Światło nie zgaśnie nigdy jest bowiem miłosną pocztówką do Hongkongu, przepełnioną smutkiem z uwagi na fakt, że przechodzi on stale ogromne przemiany, a nowe prawa skutecznie transformują dawną tkankę miejską. Jedno z nich mówi, że neony stały się nielegalnymi konstrukcjami. Światło ulic, niegdyś wielobarwne i ciepłe, zostało w dużej mierze zastąpione na zimną, błękitną poświatę LED-ów. Wciąż jednak istnieją rzemieślnicy, prawdziwi mistrzowie swojego fachu, trwający przy renowacji i budowie nowych barwnych elementów miasta. Lubię myśleć, że jeszcze przyjdzie na nie czas, a ulice Hongkongu na powrót staną się kolorowe. Mówi się, że neony to kaligrafia przy użyciu światła, a to przecież nie zgaśnie nigdy.
Drugi z tytułów również opowiada o sztuce, tym razem jednak jest nią taniec. Tak tańczymy (2013, reż. Adam Wong) doczekał się premiery na Pięciu Smakach dekadę po swoim ogromnym sukcesie w hongkońskich kinach. Jest to pokaz o tyle wyjątkowy, bo dedykowany pamięci Jagody Murczyńskiej. Oto Fleur (jej imię oznacza „kwiat”), młoda dziewczyna, pracująca w sklepie z tofu u swoich rodziców. Odkąd była mała, musiała pomagać przy rodzinnym biznesie, a jej przeznaczeniem jest kontynuowanie dziedzictwa rodziny Lam. Tak przynajmniej wydaje się jej rodzicom. A jak jest naprawdę? Jej zdolności taneczne są ogromne, a pierwszym krokiem do spełnienia marzenia będzie dostanie się na studia oraz ubieganie o członkostwo w znakomitej hiphopowej grupie BombA. Mimo błyskawicznego sukcesu Fleur i jej nowa ekipa szybko przekonają się, że konkurencja w postaci Rooftoppers, z którymi rywalizują i przegrywają od dawna, jest silna jak nigdy. Czas rozpocząć przygotowania do corocznego konkursu, bo zwycięzca może być tylko jeden. Wulkan energii zgromadzony w Tak tańczymy oraz jego głównej bohaterce Fleur jest ogromny i jednocześnie tak bardzo odmienny od klimatu wyczuwalnego w kontynuacji filmu Wciąż tańczymy (2020), pokazywanego na Pięciu Smakach dwa lata temu podczas 15. odsłony festiwalu. Oczywiście wynika to też z innych nastrojów panujących wtedy w Hongkongu, miejscu z wielkimi nadziejami. Film Wonga to nie tylko kapsuła czasu zachowująca społeczne marzenia i zawierająca ogromny ładunek mocy, to też sprawnie opowiedziana historia ze znakomitymi układami choreograficznymi, w których prócz samego tańca mieszają się parkour, kung-fu, tai chi, a nawet taka rutyna treningowa jak pushing hands, którą możecie znać z filmu Anga Lee Pushing Hands (1991), pierwszej część trylogii Ojciec wie lepiej.
Przez następne dwa dni będę manewrował między sekcjami Asian Cinerama i Kobiece oblicza Hongkongu, końcówka festiwalu zbliża się nieubłaganie, więc trzymajcie rękę na pulsie i wyczekujcie kilku ostatnich relacji. O, i zaglądajcie też na Pełną Salę, może grid z ocenami zostanie zaktualizowany.
Sławomir Wasiński
Korekta tekstu: Maciej Kiełbas
Jedna uwaga do wpisu “17. AFF Pięć Smaków: Dzień dwunasty”